Nie będzie tutaj niczego magicznego. Jeśli chcesz schudnąć i poczuć się lepiej musisz po prostu wstać z kanapy i zacząć coś z tym robić. Nie podam Ci przepisu w stylu:
– poznaj tę dziwną zasadę i spalaj tłuszcz z brzucha
– chudnij 1 kg dziennie w czasie snu dzięki temu trikowi
– innowacyjne spalacze tłuszczu w zasięgu ręki
Muszę Cię rozczarować, bo klikanie w takie linki, poza tym, że oszukujesz siebie, że coś robisz – nie przyniesie Ci żadnej wymiernej korzyści. Nie ma żadnych dziwnych zasad, które spalają tłuszcz z brzucha, podczas gdy Ty nie musisz się za wiele wysilać.
Na początek kilka podstaw do ogarnięcia ZANIM POLECIMY Z ZASADAMI.
Po pierwsze – musisz zdać sobie sprawę, że trwała zmiana wymaga CZASU. Pomyśl ile czasu zajęło Ci wyhodowanie Twojej tkanki tłuszczowej i co za tym idzie różnych innych dolegliwości. I dlaczego niby miałaby cudownie zniknąć w tydzień, dwa lub trzy? Więc się uzbrój w cierpliwość.
Po drugie – robisz to DLA SIEBIE. Nie dla męża, chłopaka, dziecka, nie dlatego żeby coś komuś udowodnić, nie dlatego żeby dostać pracę, nie dla przyjaciółki, koleżanki ani nie dla rodziców. Jeśli myślisz w ten sposób, że potrzebujesz tego typu motywacji i musisz zrobić to DLA KOGOŚ LUB CZEGOŚ to mamy problem. Twoje zdrowie, Twoje dobre samopoczucie i Twoja sprawność powinny być Twoją motywacją. Do tego musisz się trochę pokochać dokładnie tak, jak jest. Z tym, co jest. Bo tylko z miłości do siebie zadbasz o siebie w taki sposób, który poskutkuje zmianami NA STAŁE.
Po trzecie – bez wysiłku możesz co najwyżej klikać w takie banery jak opisane powyżej i sobie oglądać zdjęcia pięknych sylwetek. Musisz nastawić się na to, że trwała zmiana wymaga Twojego zaangażowania, a czasem, zwłaszcza na początku, trochę poświęcenia. Im bardziej i dłużej będziesz to robić – wtedy możemy mówić o ‘bez wysiłku’. W miarę – bo wiesz ugotowanie obiadu zawsze będzie wysiłkiem większym niż zamówienie pizzy. Życie.
Uważam, że są takie zasady żywieniowe, które sprawdzą się absolutnie u każdego. Są bardzo proste i łatwo wdrożyć je w życie. I chociaż nie lubię słowa ‘uniwersalne’ w odniesieniu do dietetyki to tutaj akurat świetnie się sprawdzi. Są trzy takie zasady, który każdy może wdrożyć w swoje życie stosunkowo bezboleśnie. Bo o to właśnie chodzi, żeby żyć i na życiu się skupić i do życia dopasować żywienie a nie życie do żywienia. Nie będę Ci więc zalecać eliminacji glutenu, śniadań białkowo – tłuszczowych ani kuracji oczyszczającej. Pomimo tego, że w wielu przypadkach powyższe narzędzia dają super efekty, to jednak są to tylko narzędzia. I powiem Ci tak – czasami wystarczy naprawdę niewiele! Więc nie skacz od razu na główkę do oceanu skoro możesz sobie na bombę wskoczyć do basenu. I też popływasz. Oczywiście zaznaczam, że każdy jest inny i jestem za indywidualizacją całą sobą.
Ale to co teraz napiszę, choć nie odkryję żadnego sekretu, może zmienić jakość Twojego życia.
- POZBĄDŹ SIĘ SYFU!
Dosadnie, ale inaczej tutaj nie umiem. Te wszystkie piękne kolorowe produkty w marketach to w większości właśnie syf. No też bym chciała, żeby było inaczej. Twoja dieta powinna być jak najmniej przetworzona i najlepiej, żeby jedzenie nie miało składu. No chyba, że sałatka którą zrobisz, bo składa się z warzyw. Obserwuję teraz dziwną tendencję do zajadania się kiełbasami, parówkami. To są produkty wysoko przetworzone. Wiadomo – można raz na czas jakiś, ale proszę Cię nie opieraj na tym swojego życia. Mówi się, że najlepiej żeby produkt miał maksymalnie 5 składników (no wiadomo, że jeśli pieczesz np. swój chleb i masz ochotę dodać 15 składników to ta zasada się ma tylko do sklepowego/marketowego jedzenia, żebyśmy się dobrze zrozumieli!), a najlepiej żeby ich nie miał. Masz wybór: mięso, jaja, ryby, owoce morza, warzywa, owoce, orzechy, nasiona, oliwy, kasze. Pozbądź się z domu słodyczy, a jeśli chcesz sobie (albo dzieciom) zrobić budyń albo kisiel to nie kupuj w proszku – to jest prosta sprawa, wystarczy zajrzeć na pierwszy lepszy blog kulinarny i już (naprawdę: mleko i skrobia). Jeśli masz ochotę na pieczywo – piecz sama albo kupuj od zaufanych dostawców prawdziwe wypieki.
Wszelkie paluszki, ciastka, ciasteczka, batoniki, konserwy, zupki w proszku, dania w 5 minut, sklepowe słodycze, czekoladki, słodzone jogurty, serki homogenizowane, czipsy, krakersy, naczosy, deserki, kajzerki, chałki, wysoko przetworzone wędliny, kiełbasy, mielonki (bardzo źle mi się kojarzy to słowo, haha), napoje gazowane, wody smakowe, napoje energetyczne – to wszystko musi zrobić OUT z Twojej kuchni i z Twojego życia. Wiadomo raz kiedyś coś. Ale im mniej tym lepiej – serio!
- JEDZ POSIŁKI REGULARNIE I NIE ŚCIEMNIAJ Z PODJADANIEM
Dokładnie chodzi o to, by mieć jakiś swój rytm dnia. I naprawdę nie chodzi o to, żeby ustawiać sobie przypomnienia w telefonie, że o 12 musisz zjeść lancz. Chodzi o to, żeby jeść regularnie – 2,3,4,5 (to naprawdę zależy od CIEBIE co Ci służy) posiłków – o podobnych porach. I żeby nie podżerać pomiędzy tymi posiłkami, po prostu. Niezależnie od tego jak wyglądają posiłki (no najlepiej żeby były zbilansowane, wiadomo!) i co podżerasz – czy będą to jabłka, banany czy naczosy. Po prostu daj odsapnąć swoim kichom. Daj czas insulinie i glukozie, żeby sobie powoli spadły. Daj czas żołądkowi, żeby spokojnie przetrawił i też miał chwilę przerwy. Nie dorzucaj mu non stop do pieca. Insulina też nie lubi cały czas być na świeczniku i zaganiać tę glukozę do komórek non stop (w pewnym momencie w komórkach będzie dość i wszystko pójdzie w TŁUSZCZ, a Ty możesz nabawić się cukrzycy typu 2 – sorry, tak to w wielkim uproszczeniu działa)! Więc daj sobie na luz, wody się napij, nie musisz non stop czegoś żuć!
Pamiętam jak byłam w wieku szkolnym. Wracało się do domu i czekał zbilansowany obiad. O tej samej porze. Ziemniaki, mięso/ jajko i surówka – jest białko, jest tłuszcz, są węglowodany, są warzywa. Nie przypominam sobie makaronów, pizzy i klusek non stop. Tak jak dziś często się dzieje. Na obiad kupujesz pierogi po drodze do domu, łapiesz pizzę albo jakiś makaron. Albo nie łapiesz cały dzień nic i na noc łapiesz ze zdwojoną mocą. Więc jeśli zależy Ci na swoim zdrowiu to jedz zbilansowane sycące posiłki w ODSTĘPACH CZASU. I olej cuksy, słodkie gumy i kolorowe żelki w tak zwanym międzyczasie. Międzyczas jest na odpoczynek dla układu trawienia, więc go nie wkurzaj. Bo jak Ty masz dużo pracy i Ci cały czas ktoś dokłada – to w pewnym momencie się nie wyrobisz i tyle. Szanuj swoje kichy, bo od nich dużo zależy.
- PIJ WODĘ
O tym już kiedyś pisałam. Zadziwia mnie to jak mało wody pije przeciętny Sawicki (żeby nie było że kogoś obrażam). A woda jest najważniejsza. I nie ściemniaj, że z zupy, że z kawy, że z soku. Woda to woda i w takiej formie jest Ci potrzebna. I z tak błahego wydawać by się mogło powodu możemy nabawić się naprawdę poważnych problemów. Nie chodź sklejony – jak to mawia mój mąż. Nawadniaj się, pamiętaj o tym.
Ela Sawicka